Gdy sprawca okazuje się być ofiarą




The Act

Każdy, kto choć trochę interesuje się sprawami kryminalnymi, na pewno oglądał lub słyszał o serialu The Act, który opowiada o życiu Gypsy Rose Blanchard. Jej historia jest dla mnie jedną z najbardziej dotkliwych, o których dotychczas czytałam. Może dlatego, że zastępczy zespół Münchhausena nie jest dla wszystkich dość znany, przynajmniej ja słyszałam o nim dwa czy trzy razy, natomiast nigdy wcześniej nie zagłębiałam się w tym temacie. Jednakże na potrzeby zrozumienia serialu poczytałam nieco więcej o tej chorobie i się przeraziłam. 

Zaburzenie te bardzo rzadko dotyka ojców. W prawie wszystkich zarejestrowanych przypadkach cierpią na nie matki. W Stanach Zjednoczonych rocznie wykrywa się ponad 1200 takich przypadków. W Centrum Zdrowia Dziecka w Warszawie notuje się jedynie kilka przypadków rocznie. Niestety nie możemy jednomyślnie powiedzieć że w Polsce występuje takich przypadków mniej. Przyczyna niewykrywania tej choroby leży w tym, że polskie społeczeństwo posiada nikłą wiedzę na temat tego zaburzenia. 

Zespół Münchhausena oznacza zaburzenie psychiczne polegające na wywoływaniu u bliskiej, zależnej osoby objawów zaburzeń somatycznych, w celu umotywowania poddania tej osoby zabiegom diagnostycznym lub leczniczym. Cechuje go również dominowanie nad ofiarą oraz wywieranie współczucia otoczenia. 


Jeżeli chodzi o życie Gypsy Rose Blanchard, to cofniemy się jedenaście lat wstecz, czyli do roku 2008. 
Dziewczynka z pozoru wygląda na chorą, co sugeruje jej wygląd. Jest wychudzona, ma ogoloną głowę i jeździ na wózku inwalidzkim. Jej matka De de Blanchard, która już niedługo, bo za 7 lat padnie ofiarą swojej córki na pewno nie zdaje sobie sprawy, do jak skrajnych decyzji doprowadzi swoje dziecko. De de codziennie wmawia swojej córce złe samopoczucie. Dziewczynka myśli, że ma tuzin chorób, począwszy od uczulenia na cukier, kończąc na białaczce. Co więcej wmawia jej, że ma niedowład nóg i każe dziewczynce poruszać się na wózku oraz, że jej stan umysłowy jest na poziomie 7-letniego dziecka.

Gypsy, jak wspominała już na samym procesie, zawsze wierzyła, że mama chce dla niej jak najlepiej. Z początku nie zdawała sobie sprawy, że przez całe życie była okłamywana. Z czasem próbowała sprzeciwić się matce, ale to niestety nie kończy się dobrze. Przerażającym momentem jest ten, który również jest ukazany w serialu The Act, kiedy De de po przyłapaniu córki na używaniu laptopa, którego wcześniej zakupiła w ukryciu przed matką, przywiązała ją na cały dzień do łóżka. Dziewczynka miała przemyśleć swoje zachowanie. Gypsy od pewnego momentu nocami zaczęła podjadać słodycze, których matka jej zabraniała wmawiając uczulenie na cukier. Również tylko nocą, kiedy nikt nie widział poruszała się bez wózka.

Kiedy bajka staje się rzeczywistością 

Maltretowanie psychicznie, które towarzyszyło Gypsy od  najmłodszych lat wzbudza współczucie pomimo tego, że wraz ze swoim chłopakiem poznanym na portalu randkowym postanawia zabić swoją matkę. Po kilki prośbach ze strony Gypsy jej chłopak, Nick Godejohn godzi się na zabicie matki Gypsy, aby w końcu uwolnić ją i aby móc z nią założyć rodzinę. Gypsy od dziecka uwielbiała Roszpunkę. Sama uwierzyła w tę historię i wierzyła, że kiedyś i ona odnajdzie księcia, który uwolni ją od złej matki.

14 czerwca 2015 roku Nick wchodzi do domu Gypsy, udaje się do sypialni De de i zadaje jej 17 ran kłutych w plecy. Dziewczyna w tym czasie siedzi w łazience i słysząc wołania matki zasłania sobie uszy. 
Następnego dnia policja wpadła na ich trop i oboje zostali zatrzymani oraz oskarżeni o morderstwo.


Proces i odpowiedzialność karna


Wówczas, kiedy doszło do procesu, na jaw wyszły wszystkie okoliczności, które wpłynęły na działania ze strony Gypsy. Zaczęto postrzegać ją nie jak sprawcę, tylko jako ofiarę. Dysfunkcyjna rodzina, w której została wychowana skutkowało zaburzeniem w postrzeganiu dobra i zła. Odizolowanie jej od prawdziwego życia, wmawiania chorób fizycznych i psychicznych, ciągłe zastraszanie, przymuszanie i maltretowanie zmusiło ją do morderstwa, którego skutkiem był wyrok 10 lat pozbawienia wolności za morderstwo drugiego stopnia. Gypsy tłumaczyła, że nie rozumie tego wyroku. Że z jednej strony przyznała, że prosiła o to Nicka, natomiast z drugiej, nie trzymała pistoletu przy jego głowie zmuszając go do tego. 
Jeżeli chodzi o Nicka, to oskarżono go o morderstwo pierwszego stopnia i dostał wyrok dożywotniego pozbawienia wolności, bez możliwości skrócenia.


Nie jestem wolna, ale uwolniłam się od przemocy


Gypsy wyznaje, że mimo wszystko jest szczęśliwsza teraz w więzieniu niż wcześniej z mamą. - Gdybym miała wybór: zostać w więzieniu albo z powrotem z mamą, wybrałabym więzienie. Nie jestem wolna, ale uwolniłam się od przemocy, kolejnych operacji i bólu. No i najadam się do syta - wyznaje. 

Jeżeli chodzi o wyrok, to mam mieszane uczucia. Moim zdaniem powodem tej zbrodni było zaniedbanie ze strony państwa, otoczenia, lekarzy. Nie jeden z nas zastanowi się i pomyśli: jak to możliwe udawać przed tyloma osobami, specjalistami czyjąś chorobę? Przecież musiał ktoś coś zauważyć. No właśnie. I tu się rodzi pytanie : kto zawinił? Ale to pozostawiam pod indywidualną opinię.

Komentarze