Ustawa STOP PEDOFILII - o co tyle krzyku?
Ustawa
STOP "PEDOFILII", czyli jak ustawodawca może łatwo zmanipulować
społeczeństwo
Projekt zakłada rozwinięcie art. 200b
kodeksu karnego, który zakłada penalizację „pochwalanie zachowań o charakterze
pedofilskim”.
Projekt zamierza rozszerzyć m.in. penalizację o „propagowanie lub pochwalanie podejmowania przez małoletniego obcowania płciowego lub innej czynności seksualnej (…) w związku z wychowywaniem, edukacją, leczeniem małoletnich lub opieką na terenie szkoły”.
Największe pole do dyskusji daje nam fakt, że w w. w. nowelizacji nie ma mowy o "edukacji seksualnej" w sensie dosłownym, natomiast niejasności nadają użyte pojęcia "propagowanie" oraz "pochwalanie".
Projekt zamierza rozszerzyć m.in. penalizację o „propagowanie lub pochwalanie podejmowania przez małoletniego obcowania płciowego lub innej czynności seksualnej (…) w związku z wychowywaniem, edukacją, leczeniem małoletnich lub opieką na terenie szkoły”.
Największe pole do dyskusji daje nam fakt, że w w. w. nowelizacji nie ma mowy o "edukacji seksualnej" w sensie dosłownym, natomiast niejasności nadają użyte pojęcia "propagowanie" oraz "pochwalanie".
- W tym momencie powinniśmy zaznaczyć sobie, że prawo karne jest taką dziedziną prawa, w której szczególnie należy unikać sformułowań nieostrych.
Teraz sięgamy do
uzasadnienia projektu ustawy, w którym autorzy nie ukrywają, że właśnie o edukację
seksualną tu chodzi, a nie o walką z tytułową "pedofilią".
W uzasadnieniu projektu czytamy: „Odpowiedzialne za edukację seksualną środowiska wchodzą do kolejnych placówek oświatowych w Polsce, rozbudzając dzieci seksualnie oraz promując wśród uczniów homoseksualizm, masturbację i inne czynności seksualne”.
Jako przykłady zajęć „propagujących lub pochwalających podejmowanie czynności seksualnych” wymieniane są zajęcia dotyczące:
- antykoncepcji;
- profilaktyki ciąż wśród nieletnich i chorób przenoszonych drogą płciową (np. HIV i AIDS),
- dojrzewania i dorastania; dokument wymienia zwłaszcza takie problemy jak:
– przeciwdziałanie dyskryminacji i wykluczeniu,
– przeciwdziałanie przemocy,
– homofobia,
– tożsamość płciowa, gender.
„Stop pedofilii” w uzasadnieniu swojego
projektu wprost wskazuje, że głównym celem jest walka z edukacją seksualną.
„Odpowiedzialne za edukację seksualną
środowiska wchodzą do kolejnych placówek oświatowych w Polsce, rozbudzając
dzieci seksualnie oraz promując wśród uczniów homoseksualizm, masturbację i
inne czynności seksualne”.
Uzasadnienie szkodliwości edukacji
seksualnej to opinie nieoparte na żadnych badaniach. Stwierdza się tam na
przykład, że edukacja seksualna jest źródłem uzależnień od pornografii oraz
źródłem „wzrostu zachowań seksualnych”.
Co adekwatnie oznacza, że brak edukacji
seksualnej zmniejszy uzależnienie od pornografii u młodzieży. Nie muszę chyba
zaznaczać, że jest to kompletna bzdura.
W związku z ową ustawą ucierpieć mogą
nie tylko dzieci, edukatorzy seksualni, ale również autorzy i wydawcy książek
czy magazynów dla nastolatków, którzy piszą o antykoncepcji i seksie, ponieważ
zgodnie z nowym brzmieniem art. 200b karany mógłby być każdy, kto „propaguje zachowania seksualne wśród
małoletnich”.
Jak to by wyglądało w praktyce? A no tak, że odpowiedzialnością karną zagrożona byłaby nauczycielka biologii,
która wyjaśniłaby uczniom liceum, na czym polega rozmnażanie płciowe i jak się
zabezpieczyć przed niechcianą ciążą czy psycholog szkolny, który tłumaczyłby
uczennicy/ uczniowi o metodach zabezpieczania, bądź mówiąc, że nie ma nic złego w masturbowaniu
się (pochwalanie podejmowania innych czynności seksualnych).
Ukarać również można by było na przykład
Wydawnictwu W.A.B., które opublikowało książkę „sexedpl”, a także jej autorkę
Anję Rubik, która promuje ją w mediach i udziela wywiadów. Taka sama
odpowiedzialność spoczywałaby na nadawcach programów, czy wydawcach czasopism,
które takie wywiady by publikowały.
Na odpowiedzialność karną narażony byłby
ginekolog, który przepisuje siedemnastolatce środki antykoncepcyjne, ponieważ
takie działanie również podpada pod „pochwalanie podejmowania przez osoby
małoletnie obcowania płciowego” i dochodzi do niego „w związku z wykonywaniem
zawodu”.
Co jest jeszcze ciekawsze, ustawodawca
wskazuje, że deprawacji dzieci ulegają nie tylko w szkole, ale również poza
nią.
„Tematyka o charakterze deprawacji
seksualnej pojawia się również w trakcie wyjść pozaszkolnych, m.in. na pokazy
filmów, sztuk teatralnych oraz wycieczek do siedzib stowarzyszeń, fundacji i
organizacji zajmujących się tematyką edukacji seksualnej”.
To, do czego starają się przekonać nas
autorzy ustawy, to fakt, że edukacja seksualna namawia do homoseksualizmu, a
homoseksualizm zdaniem autorów jest tożsamy z pedofilią.
- Współczesna psychologia nie tylko nie potwierdza związku pomiędzy homoseksualizmem a pedofilią, ale wręcz odrzuca tę hipotezę.
- Badania Freunda pokazały, że ani orientacja homoseksualna, ani heteroseksualna nie są związane z przejawianiem skłonności pedofilskich.
- Preferencje homoseksualne, heteroseksualne, a także pedofilia kształtują się już na wczesnych etapach rozwoju jednostkowego.
W połowie maja polskie
media obiegła informacja o przyznaniu przez wojewodę lubelskiego medali dla
samorządowców, którzy zgodnie z jego opinią sprzeciwiali się „ideologii LGBT”.
W trakcie uroczystości wojewoda wypowiedział się także w kwestii nadużyć
seksualnych księży, stwierdzając, że „homoseksualizm jest główną przyczyną
pedofilii w Kościele”.
Nie jest to pierwszy przypadek, w którym przedstawiciele prawicy wskazują homoseksualizm jako przyczynę pedofilii. Jednakże współczesna psychologia – oparta na wynikach empirycznych badań – odrzuciła łączenie pedofilii z homoseksualizmem.
Nie jest to pierwszy przypadek, w którym przedstawiciele prawicy wskazują homoseksualizm jako przyczynę pedofilii. Jednakże współczesna psychologia – oparta na wynikach empirycznych badań – odrzuciła łączenie pedofilii z homoseksualizmem.
Głównym argumentem środowisk prawicowych
jest powoływanie się na stadardy WHO, dzięki czemu
społeczeństwo w łatwy sposób dało się zmanimulować.
PRAKTYKA
Słyszymy : Ale ja nie chcę, żeby moje
dziecko w przedszkolu uczyło się masturbacji. Dlatego ta ustawa o zakazie
edukacji seksualnej jest potrzebna.
W tym momencie muszę jasno wskazać na
jeden zasadniczy problem.
Standardy WHO to nie jest ustawa, ani
żadna reforma szkolnictwa w naszym kraju. Są to badania, które tłumaczą rozwój
seksualny u dzieci od ich narodzin. Ustawa STOP PEDOFILII zakazuje tej edukacji
w ogóle powołując się na standardy WHO, których tak bardzo autorzy się „boją”.
Jest to co najmniej kuriozalne, ponieważ wprowadza w błąd zwykłego czytelnika tego uzasadnienia, który myśli, że jeśli ta ustawa nie zostanie wprowadzona, to automatycznie zostaną wprowadzone w naszym kraju standardy WHO, które NIEZROZUMIANE i NIEWYTŁUMACZONE zwykłemu czytelnikowi mogą powodować obawy, natomiast warto przeczytać problemy poruszone przez RPO, który jasno wskazuje na mity związane z tymi standardami KLIKNIJ TUTAJ
Jest to co najmniej kuriozalne, ponieważ wprowadza w błąd zwykłego czytelnika tego uzasadnienia, który myśli, że jeśli ta ustawa nie zostanie wprowadzona, to automatycznie zostaną wprowadzone w naszym kraju standardy WHO, które NIEZROZUMIANE i NIEWYTŁUMACZONE zwykłemu czytelnikowi mogą powodować obawy, natomiast warto przeczytać problemy poruszone przez RPO, który jasno wskazuje na mity związane z tymi standardami KLIKNIJ TUTAJ
Słyszymy: Ja uważam, że to rodzice
powinni uczyć dzieci o tak intymnych sprawach jak edukacja seksualna. Rodzice
powinni mieć wybór.
Kategorycznie nie rozumiem tego
argumentu. Zajęcia wdż są ZAJĘCIAMI DODATKOWYMI, z których rodzic może dziecko
wypisać w każdym momencie tak jak z religii. Więc – rodzice mają wybór.
Komentarze
Prześlij komentarz